Decydujcie się w życiu na to, co jest niemożliwe
Początek sierpnia zawsze oznaczał jedno – pakują się i idą do Matki. W tym roku pewna była tylko kartka w kalendarzu. Kiedy na wiosnę społeczeństwo zostało poddane kwarantannie, mówiło się, że to tylko dwa tygodnie, ale kiedy przyszło nam przeżywać Święta Zmartwychwstania Pańskiego przed szklanymi ekranami wszyscy szybko zrozumieli, że również pielgrzymki może w tym roku nie być.
Władze Pielgrzymki Podlaskiej, w której wędruje kapucyńska grupa 10B, zaproponowały sztafetową formę wędrowania. Kilkuosobowe reprezentacje grup w kilkumetrowych odstępach. Taki obraz wspólnoty daleki był od tego, co wszyscy znali i kochali, dlatego Brązowi zaczęli szukać alternatywy. Pomysł zrodził się bardzo szybko i po uzyskaniu zielonego światła br Sebastian Piasek podjął się organizacji Kapucyńskiej Pielgrzymki Rowerowej na Jasną Górę.
Jedni mówili, że ryzyko jest duże, inni że nie będzie tylu chętnych rowerzystów, ale pątnicy Dziesiątki od początku wierzyli, że to się uda. Na ich oczach szybko zaczęły dziać się małe cuda, które były wyraźnym znakiem, że Pan Bóg czuwa nad całą inicjatywą, bo ktoś zapukał do klasztoru z darami w postaci smarów rowerowych, ktoś zgłosił się że uszyje pątnikom maseczki a ktoś inny, że może udostępnić auta. Pielgrzymkowa wspólnota zawiązała się więc na długo przed planowanym wyjazdem poprzez ludzkie gesty dobroci.
W końcu nadszedł długo oczekiwany dzień. 7 sierpnia 45 pątników na rowerach i 6 osób z obsługi wyruszyło na szlak by 13 sierpnia po 430 przejechanych kilometrach w godzinach przedpołudniowych pokłonić się Matce Jasnogórskiej zostawiając Jej zarówno swoje modlitwy, jak i intencje pielgrzymów duchowych. Podczas wędrówki pielgrzymi pochylali się nad tajemnicą Eucharystii. Głoszone przez br Sebastiana i br Krzysztofa Dudziaka konferencje przybliżyły pątnikom istotę cudu, jaki dokonuje się na ołtarzu. Dużym wsparciem były również siostry zakonne: s. Justyna Biniecka, s. Joanna Banasiak i s. Rachela Jaworska, które dzielnie przemierzały kolejne etapy na rowerach towarzysząc pielgrzymom w ich trudach.
Pątnicy rowerowi pokonali tą samą trasę, którą poruszali się dotąd pieszo. Każdy dzień liczył ok. 65 km. Szczęśliwie omijały ich wszelkie burze, szczęśliwie mieli gdzie spać, szczęśliwie nie brakowało im niczego. Można zadawać sobie pytanie czy miało to sens w dobie, gdzie tak ważna jest izolacja i dystans społeczny. Jednak kiedy zajechali do małej wioski i usłyszeli od gospodyni, że spełnili jej marzenie, bo nie wyobrażała sobie roku bez pielgrzymów, odpowiedź nasuwa się sama – żaden dystans nie odizoluje serca.
Co będzie za rok? Czas pokaże, ale grupa 10B z Białej Podlaskiej niewątpliwie znajdzie sposób na to by spotkać się z Matką na Jasnej Górze. Jak powiedział podczas jednych z rekolekcji bp Grzegorz Ryś „Decydujcie się w życiu na to, co jest niemożliwe. Nie na to, co jest możliwe. To, co możliwe można robić bez Chrystusa, bez łaski bez miłosierdzia. Chrześcijaństwo polega na tym, że robisz rzeczy niemożliwe.”
pątniczka rowerowa Katarzyna Polubiec
Fajne) żaden dystans nie odizoluje serca...robimy rzeczy niemożliwe )))
OdpowiedzUsuńDawno mnie tu nie było. ..
OdpowiedzUsuńCiekawe 🙊