Moje ŁZY oraz filmy Sekielskich, kler i pedofilia

       Po pewnym czasie ciszy znowu wrócił temat "pedofili wśród księży". Drugorzędną sprawą jest czy jest to sprawa z drugim dnem takim jak pieniądze, polityka (wybory) czy termin ukazania się filmu (100 lat urodzin Jana Pawła II). Dużo ważniejszym zagadnieniem jest historia konkretnych ludzi którzy cierpią i którzy krzywdzili lub pozwalali na krzywdzenie. Dla mnie osobiście najważniejsze są dwie rzeczy: wyciągniecie wniosków i konsekwencji z całej sytuacji - konkretnie, bez usprawiedliwiania czegokolwiek oraz moje osobiste zaangażowanie serca, jako wierzącego i wiem, że moje serce dotyka tutaj tematu ŁEZ!!! 


"Pewien człowiek ze wsi zapytał św. Franciszka: „Co się stało, bracie? Dlaczego płaczesz?”. Na to św. Franciszek odpowiedział:
- Bracie mój, mój Pan wisi na krzyżu, a ty pytasz, dlaczego płaczę? Chciałbym zmienić się teraz w największy ocean na ziemi, by pomieścić w sobie tyle łez, ile w nim kropli.
- Chciałbym, by jednocześnie otwarły się wszystkie śluzy na świecie, by wystąpiły z brzegów wodospady i rozpętały się ulewy, użyczając mi więcej łez.
- Lecz choćbyśmy połączyli wszystkie rzeki i morza, nie starczyłoby nam łez, by opłakiwać ból i miłość mego Ukrzyżowanego Pana.
- Chciałbym mieć niezwyciężone skrzydła orła, aby przemierzać góry i wykrzykiwać nad miastami: Miłość nie jest kochana! Miłość nie jest kochana! Jakże ludzie mogą kochać się nawzajem, jeżeli nie kochają Miłości?" / św. Franciszek z Asyżu

         Każdy grzech jest brakiem Miłości. I wiem, że i ja byłbym zdolny do strasznych rzeczy, gdyby nie Łaska Boża. Jednak po ludzku ciężko jest zmagać się z tysiącami pytań ludzi dookoła na które nie ma dobry odpowiedzi. Nawet jeśli na początku zachowasz dystans i pozór opanowania sytuacji to potem kiedy jesteś sam, wychodzi z ciebie jak to wszystko BOLI. Jak wielka jest Miłość, ta NIE KOCHANA, jak wołał św. Franciszek, skoro Bóg w swoim zamyśle od wieków, właśnie z Miłości, która dała WOLNOŚĆ człowiekowi, dopuszcza, aby nawet ci co powinni być najbliżej Jego, mogli czynić rzeczy, które powodują ból i łzy. 
        Bardzo łatwo jest zdiagnozować problem i powiedzieć co jest do naprawienia w Kościele (instytucji i ludziach którzy go tworzą). Zło w kościele było i będzie, bo Kościół tworzą ludzie. To co wiem na pewno to, że początek reformy Kościoła to moje codzienne nawracanie się, różaniec, codzienna Eucharystia i codzienna walka i wiem jak z tym jest mi ciężko. Resztę raczej chce oddać Bogu, bo czuje, że jest poza moim zasięgiem i wierzę, że On zrobi to o wiele lepiej niż ja.
     Ja doświadczam dziś  eukatastrofy. Doświadczam smutku, łez, niezrozumienia które przez nadzieję płynącą od Chrystusa mogą przemienić się w łzy radości i nadziei. Co prawda nie jest to jeszcze koniec powieści mojego życia jednak wiem, czuję i doświadczam że: Skruszona Czarna Bram i Król wasz przekroczył ją i jest Zwycięzcą! (J.R.R. Tolkien “Pieśń Orła” (Powrót Króla, Ks. VI, Rozdz. 5)) Coś się we mnie kruszy, upadają mury, dając miejsce na to, aby mógł wejść Zwycięzca. I wiem, że jeśli jako wierzący pozwolimy sobie na zmierzenie się z tematem i oczyszczenie wewnętrzne to początkowy ból i smutek ostatecznie zamieni się w zwycięstwo. Tak było z Jezusem i ostatecznym życiem - Zmartwychwstaniem. 
„Odzyskajmy gorliwość ducha, pielęgnujmy słodką i pełną pociechy radość z ewangelizowania, nawet wtedy, kiedy trzeba zasiewać, PŁACZĄC” / p. Franciszek

        Przyszedł czas, gdy trzeba „zasiewać, płacząc” - takie mam doświadczenie w związku z głoszeniem Dobrej Nowiny, kiedy to Kościół potrzebuje oczyszczenia. Św. Piotr wołał: „Czas bowiem, aby sąd się rozpoczął od domu Bożego” (1 P 4, 17). Przecież On najpierw oczyści mnie - tak MNIE oczyści! „Między przedsionkiem a ołtarzem niechaj płaczą kapłani, słudzy Pańscy!” – wołała prorok Joel (Jl 2, 17).
Chciałbym jeszcze raz wam zostawić tekst papieża Franciszka, bo on cały czas mnie mocno dotyka:
"Nie możemy być Kościołem, który nie płacze w obliczu tych dramatów swoich młodych dzieci. Nigdy nie możemy się do tych dramatów przyzwyczaić, bo kto nie umie płakać, nie jest matką. Chcemy płakać, aby społeczeństwo także stawało się bardziej matczyne, aby zamiast zabijać, nauczyło się rodzenia, aby było obietnicą życia. Płaczemy, gdy pomyślimy o ludziach młodych, którzy umarli z powodu nędzy i przemocy, i żądamy od społeczeństwa, aby nauczyło się matczynej solidarności. Ten ból nie znika, wciąż nam towarzyszy, bo rzeczywistości nie da się ukryć. Najgorszą rzeczą, jaką możemy uczynić, jest zastosowanie recepty proponowanej przez ducha tego świata, która polega na znieczuleniu młodych ludzi innymi wiadomościami, innymi rozrywkami, banalnością. Być może „my, którzy prowadzimy życie bardziej lub mniej wolne od trudności, nie potrafimy płakać. Pewne realia życia można zobaczyć jedynie oczami obmytymi przez łzy. Zachęcam każdego do zadania sobie pytania: czy nauczyłem się płakać – kiedy widzę głodne dziecko, dziecko oszołomione narkotykami na ulicy, dziecko bezdomne, dziecko porzucone, dziecko wykorzystywane, dziecko będące niewolnikiem społeczeństwa? Czy też płaczę jak osoba kapryśna, która chciałaby mieć więcej?”. Spróbuj nauczyć się płakać z powodu młodych ludzi, którzy mają się gorzej od ciebie. Miłosierdzie i współczucie wyrażają się również przez płacz. Jeśli cię nie nachodzi, to módl się do Pana, aby dał ci zdolność wylewania łez z powodu cierpienia innych osób. Kiedy nauczysz się płakać, dopiero wówczas będziesz mógł coś zrobić dla innych z głębi serca". Papież Franciszek - adhortacja Christus Vivit


"Pozwólcie dzieciom przychodzić do Mnie. Do takich bowiem należy Królestwo niebieskie" mówił Jezus. Od lat pracuje z dziećmi i młodzieżą głosząc Dobra Nowinę. Płaczę dziś razem z dziećmi skrzywdzonymi przez osoby duchowne. Płaczę nad Kościołem który jest moim domem, ale również tym który postępując po ludzku po prostu sobie w wielu aspektach nie poradził. Płaczę, ale nadal chce pracować z Tymi do których należy Królestwo niebieskie, wierząc, że są to łzy które mogą być oczyszczające. 

Pokój i Dobro!
Br. Sebastian Piasek OFMCap

p.s. Po pierwsze to zostawiam wam obraz św. Franciszka z klasztoru we włoskim Greccio, bardzo piękny i mnie dotykający. Po drugie post i to co tu pisze to nie dyskusja na argumenty - dla chcących dyskutować - ale próba opisu tego co jest we mnie :-). 


Komentarze

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Martwa wiara

Gabon - koniec czy środek świata?

Jasne światła pośród mroku