Jasne światła pośród mroku

Pośród świętych jest wielu męczenników. Przeszli oni nieraz przez potworne, wymyślne i przerażające tortury. Może ktoś zapytać, czy było to konieczne? Jak się to ma do miłości Boga? Jak to połączyć? W dzisiejszych czasach większość z nas nie chce słyszeć o męczeństwie, a nawet jeśli chce to wydaje mu się, że to nie dla niego i na pewno go to nie spotka. Jaki jest więc sens męczeństwa?

Odpowiedzią jest śmierć na krzyżu naszego Pana Jezusa Chrystusa. Męczeństwo uwidacznia Chrystusa Ukrzyżowanego oraz przykazanie miłości nieprzyjaciół. Męczennik jest zawsze z wiary, która cierpienie zamienia w najdoskonalszy wyraz miłości do Boga. A jakie są tego owoce? Czy da się to zauważyć? Tak. Świat zmieniają męczennicy, a ich „krew jest nasieniem nowych chrześcijan”.

Męczennicy II wojny światowej

Sługa Boży kard. Stefan Wyszyński w „Zapiskach więziennych” pisał tak: „Wśród okrutnych, nieludzkich wprost tortur, na szubienicach, w obozach koncentracyjnych, w więzieniach, na ulicach wiosek i miast naszych. Po lasach i polach, na robotach w kraju i za granicą zginęło kilka milionów najlepszych synów i córek polskich. Krew polska na nowo popłynęła wezbraną rzeką i znowu przepoiła niemal każdą grudkę naszej męczeńskiej ziemi”. Wśród osób, które podczas ostatniej wojny oddały życie za Boga i Ojczyznę, jest pięciu braci kapucynów ówczesnego Komisariatu Warszawskiego. Oddali oni życie w duchu wiary, ze świadomością oddania jej dla sprawy Bożej, a śmierć została zadana z nienawiści do Chrystusa lub przyczyną jej były dolegliwości życia obozowego. W sumie w okresie wojny zamordowanych zostało 23 kapucynów – 19 przez nazistów i 4 przez komunistów.

Pięć drogowskazów

Pięciu z nich zostało ogłoszonych błogosławionymi przez papieża św. Jana Pawła II w dniu 13 czerwca 1999 r. w Warszawie.

 Pierwszy to Fidelis Chojnacki. Pochodził z Łodzi. Wojna zastała go na trzecim roku studiów seminaryjnych. Zmarł w Dachau w 1942 roku. Zakończył swoje życie słowami : ” Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus. Do widzenia w niebie”. Podczas życia zakonnego miał szerokie zainteresowania. Roztaczał szerokie plany apostolskie, które przerwała mu wojna. Bracia wspominając Fidelisa mówili, że był zaradny i energiczny, a podczas zabierania go do baraku inwalidów był uciszony i spokojny, a w jego oczach był „błysk nie z tego świata”.

Kolejny błogosławiony to Symforian Ducki. Brat zakonny. Urodzony w Warszawie. Przez 20 lat służył klasztorowi warszawskiemu wykonując najróżniejsze prace. Został aresztowany razem z innymi braćmi klasztoru warszawskiego w czerwcu 1941 roku. Po krótkim pobycie w Auschwitz ostatecznie trafił do obozu koncentracyjnego w Birkenau. Umierał powolną śmiercią głodową. Wykazał się heroizmem wstawiając się za jednym z więźniów, podczas znęcania się - z niezwykłą okrutnością - nad nim przez żołnierzy. W ostatnim momencie pobłogosławił krzyżem i udzielił rozgrzeszenia obozowym oprawcom, którzy później z niezwykłym okrucieństwem odebrali życie również jemu. Według świadków heroiczny czyn Symforiana przerwał bestialskie „zabawy” strażników obozowych. Mówił tak: „Wszystkim konającym i wszystkim wam, którzy okażecie skruchę i żal za grzechy, w imię Boga Wszechmogącego udzielam rozgrzeszenia.”


Następnym jest Anicet Kopliński. Przyszedł na świat w Frydlandzie (Dębrzno) w 1875 roku. Pochodził z zgermanizowanej rodziny, o korzeniach mazurskich. Po ukończeniu szkoły średniej wstąpił do Zakonu Kapucynów Prowincji Westfaldzkiej. Dla nauki języka polskiego, aby w przyszłości pracować z emigrantami przyjechał do Warszawy w 1918 roku, gdzie pozostał na stałe. Poświęcił się przede wszystkim ubogim. Był również obleganym spowiednikiem. Potrafił zjednywać sobie ludzi dla współpracy dla dobra najmniejszym. Z czasem nazwano go „jałmużnikiem Warszawy”.  Został jak pozostali bracia klasztoru warszawskiego aresztowany w czerwcu 1941 r. Podczas przesłuchania powiedział: „Wstydzę się, że jestem Niemcem.” Umierał w Auschwitz śmiercią męczeńską, choć trudno ustalić jak. Był wiernym synem św. Franciszka. Dla Aniceta każdy człowiek był bratem, niezależnie od narodowości.

Henryk Krzysztofik, pochodził z Zachorzewa, koło Opoczna, gdzie urodził się w 1908 roku. Po wstąpieniu do Zakonu i złożeniu ślubów wieczystych, kształcił się we Francji i Rzymie. Po powrocie do kraju został mianowany rektorem seminarium i wykładowcą. Z wielkim żarem i zapałem spełniał wszystkie powierzone obowiązki. Wojna zastała go w klasztorze lubelskim. Podczas ostatniej inauguracji roku akademickiego dnia 9.10.1939, powiedział do swoich wychowanków: „Lepiej jest krótko płonąć, niż długo kopcić.” Został aresztowany, razem z całą lubelską wspólnotą i przewieziony do więzienia na Zamek Lubelski, a następnie do obozu koncentracyjnego w Sachsenhausen i Dachau. Tam nigdy się nie oszczędzał. Szybko wyczerpany trafił do baraków inwalidzkich. Zmarł z wycięczenia w sierpniu 1942 r. Do kleryków napisał w grypsie: „Drodzy bracia! Jestem w rewirze na 7 bloku. Strasznie schudłem, bo woda opadła. Ważę 35 kg. Każda kość boli człowieka. Leżę na łóżku jak na krzyżu z Chrystusem. I dobrze mi jest razem z Nim być i cierpieć. Modle się za was… Wiem, że umrę i na ziemi się już nie zobaczymy. Spotkamy się w niebie. Żegnam Was i wszystkich całuję. Wasz brat w Chrystusie, Henryk.”

Florian Stępniak. Urodził się w Żdzarach, koło Nowego Miasta n. Pilicą. Po ukończeniu kolegium kapucyńskiego w Nowym Mieście, przyjął habit zakonny. Zaraz po przyjęciu święceń kapłańskich, studiował na KUL-u. Tak jak brat Henryk przeszedł te samą drogę aresztowania i więzienia, w ostateczności trafiając do Dachau. Został zagazowany w sierpniu 1942 r. Umiłował Chrystusa wspaniałomyślnie i do końca, jak mówią świadkowie żyjący z nim w obozie: „Był słonkiem dla całego nieszczęśliwego baraku”.

Świat zmieniają męczennicy

Świat naprawdę zmieniają święci, zmieniają go męczennicy. W ich życiu chodzi przede wszystkim o bycie wiernym do końca. I to ta wierność doprowadziła naszych braci do męczeństwa. Uczą oni nas, że godność osoby ludzkiej nie ma ceny i że nie można działać przeciw niej niezależnie od ceny, czy trudności. Tak jak w Chrystusowym ukrzyżowaniu, śmierć przemieniła się w życie, tak w męczeńskiej śmierci naszych braci śmierć dała zasiew nowemu ziarnu.

Papież św. Jan Paweł II mówił: „W męczeństwie Kościół widzi wspaniały znak swojej świętości. Znak cenny dla Kościoła i dla świata, ponieważ pomaga uniknąć najgroźniejszego niebezpieczeństwa, jakie może dotknąć człowieka, niebezpieczeństwa zatarcia granicy między dobrem a złem, co uniemożliwia budowę i zachowanie porządku moralnego jednostek i społeczności.”

Nie zmarnujmy daru męczeństwa tylu naszych braci i sióstr. Wpatrujmy się w pięciu błogosławionych braci kapucynów, wiernych do końca. Nierzadko i dziś z różnych stron świta docierają do nas wiadomości o prześladowaniach chrześcijan, za to że są uczniami Chrystusa i apostołami Ewangelii. Wspierajmy modlitwą tych naszych bliźnich. Niech pobudzają nas do odważnego świadectwa Słowu, które stało się Ciałem i zawisło za nas na krzyżu.

„Bracia naszej Prowincji, błogosławieni krzyżem i męką Pana, Anicecie, Henryku, Florianie, Fidelisie i Symforianie, oddajemy cześć Bogu za wasze wyznanie wiary pośród wojennej nienawiści depczącej ludzką godność. Wspomagajcie nas swoim wstawiennictwem u Boga, abyśmy wiernie szli śladami Chrystusa Pana, przyjmując z radością błogosławieństwo krzyża.”


Br. Sebastian Piasek OFMCap




W roku 2015 razem z moimi braćmi z seminarium udało się nam również stworzyć musical o naszych Błogosławionych braciach "Płomień wierności", tutaj można go zobaczyć w całości:

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Martwa wiara

Gabon - koniec czy środek świata?