Cammino di Francesco
Jest takie powiedzenie: „Lepiej
zobaczyć coś raz, niż słyszeć o tym tysiąc razy”. Historię św. Franciszka w
czasie formacji słyszałem „tysiąc razy”, więc brakowało mi tylko tego, aby
zobaczyć. Było to jedno z moich marzeń. Zobaczyć, aby doświadczyć miejsc
związanych z życiem św. Franciszka. Zafascynowany dodatkowo opowieściami Brata
Daniela Kowalewskiego, postanowiłem tydzień mojego „urlopu” podczas ferii zimowych
spędzić na pielgrzymim szlaku. Dokładnie
chodzi o szlak „Cammino di Francesco”, inaczej nazywany „St Francis' Way”
biegnący, od La Verny przez Gubbio,
Perugie, Asyż, Spoleto, Terni, Rieti, aż do Rzymu. Ponieważ moje możliwości
czasowe były ograniczone ostateczny wybór padł na trasę z Rivotorto (Asyż) do
Grecio (120 km), i zakończenie w Rzymie. Camino odbyło się w dniach 18-24 lutego 2019 r.
Bo
jeśli naszym zadaniem byłoby stać w miejscu, mielibyśmy korzenie zamiast nóg.
Poniżej dziele się radością i
prostymi myślami z trasy mojej pieszej pielgrzymi, mojego pierwszego camino. Są
to myśli spisywane na bieżąco w trasie.
Dzień 1: "Nie warto na drogę tę,
sandałów i płaszcza zabierać". Zanim wyruszę na szlak, muszę jakoś dotrzeć
do Asyżu. Dzisiaj to nie problem. Trzeba tylko wszystko dobrze wcześniej
zaplanować. Czekała mnie trasa: Biała Podlaska - Warszawa – Rzym - Asyż. Już od
początku Pan stawia mi na drodze Bożych ludzi. Każdy z nich jest znakiem
opatrzności i miłości Bożej. Dobrze już na początku słyszeć słowa otuchy:
powodzenia, wspieram w modlitwie, niech św. Franciszek prowadzi. Dziś dzień
kończy się w Asyżu, choć nie do końca, ponieważ miejscem noclegu jest
Rivotorto. Miejscowość ta położona jest pod Asyżem (2,5 km). gdzie św. Franciszek
przebywał w latach 1209-1211. Tutaj powstała pierwsza wspólnota franciszkańska,
tu też napisał pierwszą regułę zakonu nazywaną „Regula non bullata”. Bogu niech
będą dzięki za możliwość spędzenia nocy w tym miejscu. Po południu dotarł do
mnie towarzysz mojej podróży - Justyn, stary przyjaciel jeszcze z czasów
harcerstwa. Dziękuję również Eli za pomoc i braciom konwentualnym za przyjęcie
w Rivotorto.
Dzień 2: To był jeden z najwspanialszych
dni w moim krótkim życiu. Nie da się tego wyrazić słowami. Tak mówi jedno z
haseł franciszkańskich: Bóg mój i wszystko, dobrze opisuje dzisiejszy dzień. Za
każdy krok tej 23 km trasy jestem bardzo wdzięczny Bogu. Trasa dzisiejszego
dnia była m.in. taka: Rivotorto - kościółek SanDamiano - bazylika Św. Klary -
sanktuarium Św. Franciszka, w którym znajduje się jego grób oraz habit -
dojście pod górę do eremu Carceri - przejście szczytem góry Subascio - późnym
wieczorem dotarcie do braci w Spello. Najbardziej zachwyciły mnie dwie rzeczy:
małość i pokora Franciszka w takim miejscach jak Carceri i SanDamiano oraz
umiłowanie piękna i przyrody. Teren jak i widoki, same skłaniały do
kontemplacji i wielbienia Boga za dzieło stworzenia.
Dzień 3: Dzisiejszy dzień był zupełnie
inny. Całość trasy prowadziła właściwie przez miasteczka i przedmieścia. Na
początku pożegnaliśmy przepiękne, stare, czyste Spello, gdzie znajduje się kapucyńska wspólnota z tzw. "Projektu
Europa". Bracia przyjęli nas wspaniale. Szczególnie było czuć ducha
modlitwy i braterstwa. Dziękuje br. Wojtkowi gwardianowi za przyjęcie.
Następnym większym miasteczkiem było Foligno. Tutaj nawiedziliśmy m.in. ciało
św. Anieli - mistyczki franciszkańskiej. Kolejną przepiękną miejscowością, jak
z bajki, gdzie nocujemy było miasteczko Trevi. Pięknie położone, na czubku
góry. Tutaj odwiedziliśmy m.in. sanktuarium Maryi Pocieszającej Płaczących.
Dzień był piękny. Spotkaliśmy wielu wspaniałych ludzi. Jezus przemawiał do serca,
a każdy krok był z Nim. Przecież nasze życie, jak Franciszka, jest kroczeniem
za Jezusem. P.S. Dziś zgubiłem buty. Okazało się, że były głodne (i bardzo
stare) i nie chciały dalej iść za Franciszkiem. Na szczęście po drodze był
Decathlon, gdzie można było je wymienić na nowe :-))).
Dzień 4: Jak to się czasami mówi, nie ważne
jak się zaczyna, ale ważne jak kończy. Pożegnaliśmy Trevi i wyruszyliśmy w
stronę Spoleto. Dzień zaczął się zimno i pochmurnie. Dodatkowo większość trasy
prowadziła przez pola i wioski. Witały nas zazwyczaj psy i koty, rzadziej kozy,
osły i gołębie. Jednak cel naszej wędrówki wynagrodził wszystko. Było to wspaniałe
i największe do tej pory odwiedzone miasto Spoleto. To tutaj św. Franciszek
miał sen, gdzie Bóg pytał go: "Komu chcesz służyć, Panu czy słudze?".
Działo się to w tym czasie kiedy był już w drodze na wojnę do Apulli. Postanowił
wrócić do Asyżu i przemyśleć swoje życie na nowo. W Spoleto, w katedrze
znajduje się autentyczne pismo Św. Franciszka do br. Leona. Tak jak i jemu
kiedyś, mi również Franciszek mówił, żebym zawsze szukał odpowiedzi na moje trudności
najpierw u Jezusa. God is good, all the time.
Dzień 5: Czasem lepiej na początku się
zawieść, aby potem miło się zaskoczyć. Dzisiejszy dzień był bardzo słoneczny,
ale chłodny. Po pożegnaniu wspólnoty braci w Spoleto, szczególnie polaka br.
Remigiusza, wyruszyliśmy do Terni przez otoczoną górami i pięknymi lasami Dolinę
Umbryjską. Miasto Terni okazało się niezbyt urokliwe. Po zjedzeniu obiadu
wyruszyliśmy do pobliskiego Greccio. Natomiast to miejsce było naprawdę wyjątkowo
piękne. Można wręcz powiedzieć, że Św. Franciszek miał do takich rzeczy nosa.
Kolejny dom zbudowany na skale, a może nawet wręcz przyklejony do skały. A w
nim grota w której w 1223 roku Św. Franciszek urządził "pierwszą"
szopkę bożonarodzeniową. Teraz znajduje się tu klasztor z dormitorium w którym
mieszkał m.in. św. Bonawentura. To czego jestem pewien to, że wejście na górę -
Greccio - przemienia. Na pewno bardziej, w tym miejscu czuć obecność Boga.
Jezus potrafi dać nową szatę. Lśniąco białą. Dzięki Franciszku za dzisiejsze
narodzenie Jezusa w moim sercu.
Dzień 6: Ostatnim miejscem pielgrzymowania
był Rzym. Św. Franciszek był tu na pewno w roku 1209 i 1223. Prawdopodobnie
nocował w przytulisku, w miejscu, w którym znajduje się obecnie Kościół jego
imienia i kamień na którym miał spać. Również przed Bazyliką Laterańską
znajduje się pomnik Franciszka, podtrzymuje on Kościół, który jest w ruinie.
Zgodnie ze snem papieża Innocentego III. Ten dzień był inny. Czuć było
niesamowicie żywą obecność Jezusa w sercu i wielką wdzięczność za cały trud
drogi. Z drugiej strony przytłaczał hałas, tłok, bogactwo wszystkiego wokół.
Serce już tęskniło do Greccio, Carceri, Asyżu i Spoleto. Pewne jest to, że
zabieram świeży, żywy obraz św. Franciszka ze sobą do Białej. Teraz czas na
przemianę serca. A może już wcześniej się zaczęła? Bogu niech będą dzięki za
dzisiejszą Mszę Świętą w Bazylice Św. Piotra, modlitwę Anioł Pański z papieżem
Franciszkiem, chwilę adoracji przy grobie św. Jana Pawła II. Dziś czuje
wdzięczność za braterskie przyjęcie nas przez wspólnotę w naszej Kurii
Generalnej, szczególnie dziękuję za możliwość br. Piotrowi Stasińskiemu i za
żywe przyjęcie br. Wiesławowi Hajduczenia. Jutro Biała. Teraz trzeba tylko
otworzyć serce na łaskę.
Zakończenie: Często mawia się, że nie można
mówić, a tym bardziej żyć tym, czego się nie doświadczyło. Bez cienia
wątpliwości mogę powiedzieć, że opisany tydzień był jednym z najpiękniejszych i
najmocniejszych doświadczeń w moim życiu. Była to przygoda, wędrówka górami i
dolinami Umbri, śladami Jezusa, zostawionymi przez św. Franciszka, która już w
trakcie drogi zmieniała serce. Bogu niech będą dzięki za każdy krok. Święty
Franciszek to był niesamowity GOŚĆ. „Dlaczego za Tobą Franciszku? Bo Miłość nie
jest kochana”. On znalazł na Nią sposób i przez tydzień się ze mną nim dzielił.
Camino nie zmusza wcale do nadludzkiego
wysiłku. Wymaga za to dużo cierpliwości w powtarzaniu codziennego, wytrwałego
zapierania się samego siebie. W takim wędrowaniu jest coś z życia Jezusa. Bez
zbędnych rzeczy, z laską w dłoni, idziesz przed siebie, aby droga zmieniała
twoje życie. Po tej wyprawie wiem też, że przygody nie muszą być niebezpieczne.
Czasem rutyna i wędrówka najlepiej zmienia serce. Jeśli myślałeś kiedyś o camino,
to nie czekaj. Pora nigdy nie będzie idealna. Mi mówiono, że jak raz pójdziesz
to będziesz chciał wrócić. Ja już tęsknie. Pax.
Brat Sebastian Piasek OFMCap
Jeszcze kilka zdjęć:
Komentarze
Prześlij komentarz